udostępnij:
W marcu 1945 roku doszło do bezprecedensowego na skalę świata porwania legalnego rządu przez władze bezpieczeństwa Związku Sowieckiego i postawienia szesnastu przywódców Polski podziemnej w tym ostatniego komendanta Armii Krajowej przed moskiewskim sądem. Rosyjski proces pokazowy jest sztuką stworzoną dopiero w Sowietach, nie mającą żadnych precedensów. W procesie pokazowym przestępstwo jest sfingowane przez władze w całości lub przynajmniej w części. Oskarżycielem i denuncjatorem jest nie prokurator czy policja, lecz sam oskarżony doprowadzony do tego torturami. Nie można oskarżonego przed sowieckim procesem pokazowym obciążać – pisał Stanisław Cat Mackiewicz – odpowiedzialnością za zachowanie się podczas takiego sądu.
Moskwa oskarża szesnastu
Podziemny wywiad donosił : 29 marca 1945 roku z willi do której udali się polscy uczestnicy spotkania, wyjechało kilka zapełnionych samochodów i gdy 31 marca nie wrócili oni do swych konspiracyjnych kryjówek Stefan Korboński dyrektor Departamentu Spraw Wewnętrznych zaalarmował rząd w Londynie, który 6 kwietnia ogłosił na cały świat komunikat o podstępnym aresztowaniu piętnastu przywódców Polski Podziemnej. Później dołączył do nich jeszcze jeden wcześniej zatrzymany przez NKWD Aleksander Zwierzyński ze Stronnictwa Narodowego.
Rozwiązanie Armii Krajowej osłabiło znacznie państwo podziemne, ale jego struktury działały dalej. Istniał podziemny parlament (Rada Jedności Narodowej), działał konspiracyjny rząd (Krajowa Rada Ministrów) oraz stronnictwa polityczne. Polacy, którzy spod okupacji niemieckiej dostali się pod sowiecką nie poddawali się. W konspiracji powstała organizacja zbrojna “Niepodległość”.
Jednak działalność władz podziemnych związanych z rządem polskim na emigracji utrudniało działanie prosowieckiego Rządu Tymczasowego powołanego przez Krajową Radę Narodową.
Porozumienie podpisane w Moskwie przez przewodniczącego PKWN Edwarda Osóbkę – Morawskiego i ministra spraw zagranicznych ZSRR W. Mołotowa posłużyło jako podstawa prawna do ingerencji silniejszego w sprawy wewnętrzne innego kraju. Jak się miało potem okazać układ z 26 lipca 1944 roku stanowił główną przesłankę aresztowania. Układ ten mówił o jurysdykcji radzieckiego wodza naczelnego wobec ludności cywilnej na terytorium Polski, dotyczący przestępstw popełnionych w strefie operacji wojennych przeciwko siłom zbrojnym ZSRR.
Porozumienie nie określało głębokości tej strefy. Nieco później Bolesław Bierut na posiedzeniu Rady Ministrów stwierdził, że : ustalono pas przyfrontowy od 60 do 100 km szerokości, na którym odpowiedzialność za walkę z agenturą nieprzyjacielską biorą na siebie radzieckie władze wojskowe współdziałające z cywilną władzą polską.
Jednak Stalin interpretował dokument swoiście, rozciągając swoją władzę nie tylko na obszary w pobliżu frontu. Kiedy nastąpiło aresztowanie front był już niedaleko Warszawy. W dodatku rejon stolicy nie był uwzględniony w porozumieniu z 22 lipca.
Dalszą walkę z podziemiem antykomunistycznym normowała uchwała z 10 stycznia 1945 roku, szczegółowo określająca liczebność i przydziały do poszczególnych województw tzw. grup operacyjnych.
Współdziałanie UB z NKWD przetrwało do czasu wycofania z Polski radzieckich doradców wojskowych.
Pod koniec listopada 1994 w takiej sytuacji trwały przygotowania do rozmów władz sowieckich a faktycznie sowieckich organów bezpieczeństwa (NKWD) z przywódcami polskiego podziemia antykomunistycznego.
Kulisy aresztowania
Już w lutym 1945 roku dawny kolega szkolny Józefa Stemlera, podający się za profesora Uniwersytetu w Taszkiencie – Chodkiewicz rzekomo potomek hetmana polskiego zgłosił się z propozycją pośredniczenia i zorganizowania rozmów z dowództwem NKWD.
Później okazało się, że był on bliskim współpracownikiem pułkownika NKWD Pimienowa. Oświadczył, że jego szef został upoważniony do podjęcia rozmów z polskim ruchem oporu dla ustabilizowania sytuacji w kraju.
Jednak główny ciężar prowadzenia wstępnych rozmów przypadł Józefowi Stemler Dąbskiemu z departamentu informacji polskiego państwa podziemnego.
Rozmowy te miały być prowadzone po tym jak delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski i Leopold Okulicki otrzymali datowane 6 marca nieomal takiej samej treści listy od sowieckiego pułkownika gwardii Pimienowa z propozycją odbycia rozmów z przedstawicielami dowództwa I Frontu Białoruskiego m. in. gen. pułkownikiem Iwanowem (faktycznie jak się później okazało Sierowem – szefem sowieckiego NKWD).
Listy dostarczone do przywódców państwa podziemnego gwarantowały bezpieczeństwo polskich uczestników spotkania. Przynajmniej tak zapewniali Sowieci.
Były one przekazane przez szereg pośredników. Jednym z nich miał być pojawiący się w kawiarni ”U Aktorek “ w Milanówku pod Warszawą młody człowiek, który podawał się za kapitana AK – Zbigniew Woronicz. Działałność tego kapitana została omówiona w sprawozdaniu nadesłanym z Polski do II Korpusu we Włoszech.
Według tego dokumentu kapitan Woronicz miał być wywiadowcą wysłanym przez swoje dowództwo do Polskiej Armii Ludowej i właśnie wtedy zwrócił się do niego najprawdopodobniej gen. Józef Pieńkoś, czy Woronicz nie mógłby wykorzystać swoich kontaktów w AK do zorganizowania rozmów między marszałkiem Żukowem, a generałem “Niedźwiadkiem” i Delegatem Rządu.
Celem tych rozmów miało być ujawnienie polskiego podziemia, znormalizowanie życia w kraju i wszczęcie kroków w celu utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, zgodnie z postanowieniami konferencji jałtańskiej.
Najprawdopodobniej funkcję pośredniczącą w doręczeniu listu L. Okulickiemu spełnił Józef Pieńkoś działacz Polskiej Armii Ludowej, współpracującej z PPR i AL.
Tymczasem po otrzymaniu listu delegat Rządu wpadł w pewną rozterkę, pisze w Polskim Państwie Podziemnym Stefan Korboński. Z jednej strony wietrzył podstęp, z drugiej nie chciał ryzykować odrzucenia z miejsca oferty Pimienowa, co umożliwiłoby Sowietom oskarżenie władz podziemnych wobec sojuszników zachodnich, że odmawiają nawet spotkań i rozmów.
Jeśli chodziło o generała Okulickiego, to nie miał on żadnej wątpliwości, że zaproszenie kryje podstęp (gdyż znał już sowieckie metody, pierwszy raz był aresztowany przez NKWD we Lwowie w styczniu 1941 roku) i dlatego stanowczo odrzucił propozycje rozmów z Sowietami.
Mimo obaw Kazimierza Pużaka i L. Okulickiego negocjacje się rozpoczęły i trwały niemal przez cały marzec.
W rozmowach uczestniczyli ze strony radzieckiej gen. Iwanow i jak się miało okazać już w czasie procesu moskiewskiego tajemniczy płk Pimienow, który nie wiadomo czy faktycznie istniał. Najprawdopodobniej pod jego nazwiskiem ukrywał się jakiś kontrwywiadowca sowiecki. Autor wspomnień 1939-1954 Władysław Minkiewicz(w rządzie podziemnym sekretarz Romana Knolla , który stał na czele sekcji spraw zagranicznych, a jednocześnie był referentem do spraw bezpieczeństwa i kontaktów z Radą Jedności Narodowej) pisze, że właściwie nie wiadomo kim był sowiecki pułkownik, który zapraszał na spotkanie przedstawicieli władz podziemnych. W aneksie do książki Raczyńskiego występuje Pimienow, we wspomnieniach ministra Adama Bienia Pimionow, a u Stypułkowskiego Pimonow. Wątpliwości według Minkiewicza rozwiewa zdarzenie do jakiego doszło w czerwcu w czasie procesu moskiewskiego. Kiedy Okulicki powoływal się na list żelazny z podpisem pułkownika Pimienowa, przewodniczący Sądu gen. pułkownik W. Ulrych wyjaśnił, że takiego oficera w ogóle nie ma w Armii Sowieckiej i że był to po prostu podstęp sowieckiego kontrwywiadu. Tak więc nie tylko żelazny list, w którym Sowieci zapewniali o bezpieczeństwie członków państwa podziemnego był zwykłą fikcją, ale i sam płk Pimienow. Przynajmniej można odnieść takie wrażenie.
Władysław Minkiewicz w swoich wspomnieniach pisze o osobach, które w mniejszym lub większym stopniu przyczyniły się do nawiązania tragicznych w skutkach rozmów pruszkowskich. Poza już wspomnianymi w relacji Minkiewicza pojawiają się pułkownik Róg, “Ciotka” popularna i wpływowa w PAL-u kuzynka Piękosia i wreszcie ks. Tomasz kapelan PAL-u, a później kapelan Ludowego Wojska Polskiego.
Stronę polską w rozmowach reprezentowali poza Okulickim i Jankowskim przedstawiciele stronnictw politycznych działających w podziemiu i wchodzących w skład komisji Głównej Rady Jedności Narodowej .
PORWANI
Już wkrótce okazało się, że oferty wypływające ze strony sowieckiej były pułapką stanowiącą wstęp do porwania szesnastu.
W poniedziałek 27 marca 1945 roku do willi NKWD w Pruszkowie (siedziby Pimienowa) przybyli: wicepremier podziemnego rządu Jan Stanisław Jankowski, ostatni komendant AK Leopold Okulicki, Kazimierz Pużak przewodniczący Rady Jedności Narodowej oraz jako tłumacz Józef Stemler – Dąbski. Reszta miała pojawić się we wtorek. Willę zabezpieczały oddziały NKWD, ale była ona też pod stałą obserwacją podziemia. Przed domem stały samochody, w pobliżu rozmieszczono posterunki enkawudzistów. Nie było wątpliwości, że to był kocioł.
Najpierw aresztowani zostali L. Okulicki i jego współtowarzysze. Ostrzeżenie przed wpadką innych członków delegacji nie pomogło. Wszyscy na drugi dzień udali na spotkanie, gdzie także zostali zatrzymani. Z Pruszkowa przewieziono ich do Włoch pod Warszawą. Tam dowiedzieli się, że pojadą na konferencję z przedstawicielem dowództwa sowieckiego.
Dopiero w samolocie oficer NKWD powiedział: “Lecicie do Moskwy do towarzysza Stalina. Czyż nie lepiej, żebyście rozmawiali z samym marszałkiem niż z jakimś generałem ?” wspomina A. Bień
Jednak w pobliżu Iwanowo -Wozniesieńska (300 km na wschód od Moskwy) samolot runął na ziemię, zarył się głęboko w śniegu.
Jak zauważył pilot maszyna miała taką ilość paliwa, która wystarczyłaby mu tylko do Iwanowa, skąd aresztowanych miano przewieźć do Moskwy. Tak więc o wylądowaniu na lotnisku w Moskwie nie było mowy, o czym sowieccy porywacze dobrze wiedzieli.
Zamiast na konferencję w luksusowym hotelu dla dyplomatów – wspomina Adam Bień zastępca Delegata Rządu trafiliśmy do wiezienia. Akcja zatrzymania i wywiezieni do Rosji władz Polski podziemnej była więc przygotowana i miała charakter politycznego kidnapingu.
Łubianka zamiast Londynu
Okulicki trafił tu po raz drugi – pierwszy raz po aresztowaniu we Lwowie przez NKWD w styczniu 1941 roku. Najbardziej uciążliwe stały się głód, bezsenność i zimno. Przesłuchania były długotrwałe i męczące . Odbywały się przeważnie nocą.
Aresztowani otrzymywali dziennie 2 kawałki chleba, co drugi dzień dodawano 2 kostki cukru i czajnik gorącej wody oraz menażkę gorącego płynu z liśćmi z kapusty. Innym razem jakiegoś kartofla z ośćmi z ryby albo trochę kaszy. W śledztwie zastosowano najróżniejsze chwyty, które miały złamać oskarżonych.
Przesłuchiwany wówczas Zbigniew Stypułkowski, po latach na emigracji tak definiował cele śledztwa:
“Pierwszym jest dokładne przeegzaminowanie osoby więźnia pod względem jego inteligencji, charakteru i siły stawianego oporu wkraczając w życie rodzinne. Drugim zadaniem sędziego jest zakazić wyobraźnię więźnia i zrujnować jego równowagę psychiczną przez powodowanie nieustannej huśtawki w nastrojach-od szczytowego optymizmu do krańcowej depresji. Trzecim i prawdopodobnie najważniejszym celem jest doprowadzić do wynaturzenia tkwiący w każdym człowieku instynkt samozachowawczy”.
Brutalne metody śledcze skłoniły kilku podsądnych, nie bez oporów, do przyznania się do winy.
Przesłuchania odbywały się przeważnie nocą. Pużak pisał o nich: “dzień w dzień badanie dwukrotne.
Z rana od godz.10 lub 10 30 do 5 -tej po południu.
Wieczorem od godz. 21.30 lub 22.00 do 5 rano”. Bagińskiego w ciągu w ciągu 70 dni śledztwa przesłuchano 120 razy, a Pużaka ok. 140 razy.
Każdy z szesnastu podlegał innemu śledczemu. Całością kierował szef Wydziału NKGB gen. Włodzimierski. Komendanta AK L. Okulickiego przesłuchiwał sam gen. Iwan Sierow, Kazimierza Pużaka ppłk Gałkin, Adama Pajdaka ppłk Gusjew, Z. Stypułkowskiego mjr. Tichonow, Adama Bienia ppłk Sorokin. Śledztwo trwało 3 miesiące .
Przed sowieckim sądem
Czerwcowym rankiem 1945 roku Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR otworzyło rozprawę przeciwko szesnastu oskarżonym. Członkami Sądu byli L. Dmitrijew, J.Dietistow. Sekretarzowali A.Batner i L. Kudriawcew. Jako oskarżyciele państwowi wystąpili Generalny Prokurator Wojskowy Armii Czerwonej N. Afanasjew i radca państwowy służby sprawiedliwości R. Rudenko. Do obrony powołani zostali adwokaci J. Braude, W. Michalski, N.Miłowidow, S. Kaznaczejew, W. Markiewcz. M. Ocep i S. Plwako – członkowie Moskiewskiego Kolegium Adwokatów.
Podsądni Okulicki, Jankowski, Bień i S. Jasiukowicz pod zarzutem kierowania i organizowania podziemia na Zachodniej Białorusi, Ukrainie, a także na Litwie i w Polsce według instrukcji “tzw.” “polskiego rządu emigracyjnego”. Natomiast pozostałą dwunastkę oskarżono o udział w robocie wywrotowej polskich organizacji podziemnych na terytorium wyzwolonym przez Armię Czerwoną”.
W czasie rozprawy padło, pięć szczegółowych zarzutów pod adresem polskiego podziemia.
Po pierwsze- zarzucano organizowanie podziemnych oddziałów zbrojnych AK na tyłach Armii Czerwonej,
– po drugie – utworzenie podziemnej organizacji wojskowej- politycznej “Niepodległość”
“Nie”
- po trzecie – działalność terrorystyczno-dywersyjną i szpiegowską podziemnych oddziałów
AK i Nie,
- po czwarte – działalność nielegalnych stacji radiowych nadawczo – odbiorczych AK i polskiego rządu na tyłach Armii Czerwonej,
- po piąte- plan przygotowania wystąpienia wojennego w bloku z Niemcami przeciwko ZSRR.
Jednak interwencje dyplomatyczne Wielkiej Brytanii i USA zmusiły władze sowieckie do złagodzenia wyroku. Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR skazało L. Okulickiego na 10 lat, J. S. Jankowskiego na 8 lat, Stanisława Jasiukowicza na 5 lat, Kazimierza Pużaka na 1,5 roku, Kazimierza Bagińskiego na rok, Aleksandra Zwierzyńskiego na 8 miesięcy pozbawienia wolności. Eugeniusz Czarnowski dostał 6 miesięcy, Stanisław Mierzwa, Józef Chaciński, Zbigniew Stypułkowski, Franciszek Urbański po 4 miesiące więzienia. A. Pajdak był sądzony w osobnym procesie przy zamkniętych drzwiach i został skazany na 5 lat więzienia.
Oraz na długoletnie roboty na Syberii. Stanisław Michałowski, Kazimierz Kobylański, Józef Stemler- Dąbski zostali uniewinnieni.
- Okulicki zginął na Łubiance w Wigilię Bożego Narodzenia. Także ostatni delegat rządu J. S. Jankowski zmarł prawdopodobnie w więzieniu sowieckim 13 marca 1950 roku. Trzy lata wcześniej zmarł także w więzieniu, w tajemniczych okolicznościach S. Jasiukowicz.
W kraju zmarło 8 z szesnastki. W polskim więzieniu zmarł 13 kwietnia 1950 r. Kazimierz Pużak.
W 1947 w wyniku zrujnowania zdrowia odszedł E. Czarnowski, w 1954 J. Chaciński, w roku 1955, F. Urbański, w 1958 r. A. Zwierzyński, w 1965 Stemler-Dąbski, w 1978 r. K. Kobylański, a 10 lat później A. Pajdak. W 1998 roku zmarł ostatni z przywódców Polski podziemnej minister Adam Bień.
Poza granicami kraju zmarli Kazimierz Bagiński w 1966 roku w USA i Z. Stypułkowski w 1979 r. w Londynie.
***
Rosyjski proces pokazowy jest sztuką stworzoną dopiero w Sowietach, nie mającą żadnych precedensów.
W procesie pokazowym przestępstwo jest sfingowane przez władze w całości lub przynajmniej w części. Oskarżycielem i denuncjatorem jest nie prokurator czy policja, lecz sam oskarżony doprowadzony do tego torturami. Nie można oskarżonego przed sowieckim procesem pokazowym obciążać – pisał Stanisław Cat Mackiewicz – odpowiedzialnością za zachowanie się podczas takiego sądu. Niezależnie od tego co mówi i oświadcza trzeba pamiętać, że nie jest on żywym odpowiedzialnym człowiekiem, lecz istotą nieodpowiedzialną przez którą przemawia jego oprawca. Niektórzy na Zachodzie czytając sprawozdania z sowieckich procesów pokazowych nie rozumieli dlaczego ludzie, którzy i tak są przeznaczeni na śmierć i którzy wiedzą, że będą rozstrzelani, przed śmiercią płaszczą się i upokarzają.
Nie wiedziano pisał Mackiewicz- że działały tu środki fizjologiczne rozkładające wolę człowieka, że wielu z tych ludzi, gdyby odpowiadało przed cesarskim, rosyjskim sądem, zachowywałoby się bohatersko i jeszcze przed szubienicą wołało by: niech żyje rewolucja, a tutaj płaszczyło się w samooskarżeniu. Można więc do tych ludzi mieć tylko głębokie współczucie, więcej – cześć dla ich męczeństwa.
Wiktor Krzewicki