udostępnij:
Wspomnienie o Annie Bełkowskiej – Tomali
Janusz Jakubów
Bez sztandarów wojskowych, bez salw honorowych w dniu 24 czerwca br. odprowadziliśmy na miejsce wiecznego spoczynku jedną z najbardziej zasłużonych i zarazem represjonowanych działaczek na rzecz niepodległości Ojczyzny, Damę Orderu Polonia Restituta – Panią Annę Bełkowską – Tomala.
Była jedną z najdzielniejszych brzeskich dziewcząt. Urodziła się 20 lipca 1925 r. w Kielcach, gdzie od wielu pokoleń zamieszkiwała jej rodzina pochodząca z tamtejszej szlachty. Ojca nie zdołała poznać, a matka jej zmarła w 1929 r., gdy miała ona zaledwie cztery lata. Wychowywała się u swych krewnych w Kielcach, Radomiu i Warszawie, gdzie przebywała w okresie okupacji niemieckiej. Tam też ukończyła gimnazjum, a następnie kurs krawiecki oraz pisania na maszynie. Sieroctwo, trudne warunki materialne i ciężka praca musiały zahartować jej dziewczęce serce i charakter. Patriotyczne tradycje pielęgnowane w jej rodzinie ukształtowały na tyle jej serce i umysł, że uczyniły odporną na propagandę komunistyczną w okresie powojennym.
Po upadku powstania warszawskiego i ewakuacji z Warszawy zamieszkała na powrót w Radomiu. W lipcu 1949 r. podczas pobytu na urlopie w Zagnańsku (koło Kielc) u swej koleżanki Barbary Bruszewskiej spotkała swego dawnego znajomego Andrzeja Wronę, który ujawnił, że jest sierżantem AK i należy do oddziału działającego wciąż w okolicznych lasach Gór Świętokrzyskich. Poinformował ją też, że oddział ten jest podporządkowany Rządowi Polskiemu w Londynie i gen. Władysławowi Andersowi jako p.o. Naczelnego Wodza. Anna zwierzyła się jemu, że chce się do nich przyłączyć. Wrona zaproponował więc, by założyła placówkę oddziału na ziemiach zachodnich. Początkowe próby założenia placówki w Strzelinie nie zakończyły się powodzeniem, w związku z tym w 1950 r. Anna Bełkowska przeniosła się do Brzegu, gdzie zamieszkała jako sublokatorka w mieszkaniu rodziny Odachowskich przy ul. Jerzego II Piasta 10/5 i podjęła pracę jako maszynistka w Zarządzie Powiatowym ZMP. Tutaj też po nawiązaniu znajomości z różnymi osobami ze środowiska młodzieży postanowiła założyć organizację pod nazwą „Trzy Kotwice”. Pozyskała do niej córkę swoich gospodarzy Alicję Odachowską i jej kolegę Zbigniewa Biszkowieckiego, którzy w obecności Bełkowskiej trzymającej w ręku obraz Matki Boskiej złożyli przysięgę i obrali sobie pseudonimy: Odachowska – „Błyskawica”, a Biszkowiecki – „Groźny”. Anna Bełkowska obrała sobie pseudonim „Zryw”. Wszyscy zobowiązali się składać co miesiąc po 100 zł. na cele organizacyjne. Planowali też zdobycie broni i większych środków pieniężnych dla prowadzenia akcji propagandowej, której celem było po prostu odzyskanie pełnej niepodległości. Była to typowa dla tamtych czasów antykomunistyczna podziemna organizacja młodzieżowa, w której wielkość ideałów i celów była niewspółmiernie duża do posiadanych środków i możliwości. Większość celów nie została zresztą zrealizowana właśnie z braku możliwości. Jedyną zrealizowaną sprawą, było rozkolportowania pewnej ilości ulotek na terenie Brzegu o polityce ZSRR wobec Polski i zajęcie na potrzeby organizacji kasy brzeskiej ZMP z gotówką w wysokości 12 tys. zł. Ale w ponurej stalinowskiej rzeczywistości nawet zamiary stanowiły wystarczające uzasadnienie do represji. Nachalna komunistyczna propaganda, powszechny terror i strach przed represjami ze strony UB zaowocowały rozplenieniem się na wzór sowiecki donosicielstwa, które było najlepszym instrumentem zniewalania społeczeństwa i panowania komunistycznego ustroju. Ofiarę jego stali się również młodzi brzescy konspiratorzy.
Do dekonspiracji „Trzech Kotwic” przyczynił się donos Adama Kupczeka – młodego górnika z kopalni „Dymitrow”. Anna Bełkowska poznała go podczas jego pobytu w Brzegu i starała się pozyskać dla organizacji. Niestety w dniu 11 lipca 1950 r. zgłosił się on na Komisariat MO w Brzegu i o wszystkim powiadomił organy bezpieki. Anna Bełkowska przebywała w tym czasie w Bytomiu. Na wniosek Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Brzegu funkcjonariusze bezpieki w Bytomiu już 13 lipca zatrzymali ja na terenie Bytomia i dwa dni później przetransportowali do Brzegu. Czynności śledcze prowadzili funkcjonariusze PUBP w Brzegu Kazimierz Wójtowicz i Stanisław Foks, z WUBP w Opolu Henryk Nubert i oficer śledczy z Wojskowej Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu Stanisław Michta. Tutaj zaczęła się dla niej gehenna śledztwa. Jak wspominała po latach typową praktyką były przesłuchania nocne i świecenie mocną lampą prosto w oczy, co spowodowało uszkodzenie wzroku w sposób nieodwracalny. Nie chciała wydać swoich kolegów, więc zastosowano środki specjalne. Przesłuchujący ją oficer uderzył ją w twarz tak mocno, że spadła z krzesła na podłogę i straciła od razu kilka zębów. Na przemian bito ją kluczami po głowie i całym ciele i zmuszano do stania na baczność całymi godzinami. Lżono ją wulgarnymi wyrażeniami i prowokowano dając do ręki rewolwer. Zmuszano ją do podpisywania protokołów, których nie dawano jej do odczytania. Jeden z nich Anna Bełkowska potargała i zniszczyła. O jej przeżyciach więziennych świadczą wymownie listy słane w tym okresie do krewnej Zofii Bukowskiej z Warszawy, którą rozpaczliwie prosiła o pomoc w trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła. W jednym z nich pisała: „Ratuj mnie moja droga z tego więzienia, ach jakie ciężkie jest życie więźnia, ile razy spojrzę na kraty w oknie mej celi, łzy leją się strumieniami i brak mi sił do życia. Nie mam żadnej podpory, jestem sama sierota bez nikogo. Matka moja już 21 lat jak w grobie spoczywa, dlaczego to ona opuściła ten świat, a nie ja? (…) Ratuj mnie Ciociu najukochańsza, póki jest jeszcze czas.” Dopiero po trzech tygodniach tortur wymuszono na niej ujawnienie swoich kolegów należących do organizacji. Wojskowy Sąd Rejonowy we Wrocławiu wyrokiem z dnia 11 września 1950 r. skazał ją na 15 lat więzienia i utratę praw publicznych i honorowych na okres 5 lat. W stosunku do pozostałych osób postępowanie umorzono ze względu na ich młodociany wiek i okazanie skruchy.
W ciągu kilku lat odsiadywała ona wyrok w różnych więzieniach: w Brzegu, Opolu, Strzelcach Opolskich, Wronkach i w Gdańsku. Na szczęście dla niej i tysięcy osób, które w okresie stalinowskim za działalność niepodległościową zostały również uwięzione, Stalin zmarł już w marcu 1953 r. a stalinizm wkrótce zaczął się kruszyć. Ucieczka ppłk Józefa Światły na Zachód i jego audycje na falach Radia Wolna Europa o prawdziwym obliczu komunistycznej władzy wstrząsnęły fundamentami reżymu w Polsce. Ujawniono nie tylko straszliwe zbrodnie komunistów, ale również demoralizację i ideową degrengoladę ich elit przywódczych. W 1955 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zostało rozwiązane, a jego kierownictwo usunięte ze stanowisk. Odbiło się to również na losach uwięzionych patriotów. 25 maja 1955 r. Sąd Najwyższy zmienił kwalifikację wyroku Anny Bełkowskiej, złagodził karę do 3 lat i 4 miesięcy i zarządził zwolnienie jej z więzienia. Po wyjściu z więzienia zamieszkała w Bytomiu, gdzie wyszła za mąż za Józefa Tomalę. Załamanie się systemu stalinowskiego nie spowodowało jednak trwałych zmian politycznych. Osoby dawniej więzione za działalność niepodległościową nie były dobrze widziane przez komunistyczne władze, które po chwilowych perturbacjach zdołały ustabilizować system. Polityczna przeszłość Anny Bełkowskiej zmuszała ją wielokrotnie do zmiany pracy i miejsca zamieszkania. Po kilku latach wróciła ona na stałe do Brzegu, gdzie wychowała dwie córki i zdołała ustabilizować swe życie rodzinne i zawodowe.
Dopiero u schyłku życia, po upadku komunizmu w 1989 r. mogła uzyskać pełną satysfakcję za swoje cierpienia za sprawę niepodległości Polski. 9 marca 1992 r. Sąd Wojewódzki we Wrocławiu unieważnił wyrok z 1950 r. i dokonał jej pełnej rehabilitacji. 9 grudnia 1992 r. Prezydent Lech Wałęsa odznaczył Annę Bełkowską Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Włączyła się wtedy aktywnie w działalność w Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego, uzyskała prawa kombatanckie, na które wcześniej nie miała żadnych szans. Chętnie dzieliła się wspomnieniami ze swej działalności w poprzednim okresie. Odeszła do Pana w dniu 22 czerwca 2017 r. dożywszy sędziwego wielu 92 lat i została pochowana na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Starobrzeskiej w Brzegu. Niestety przedstawiciele władz miasta i powiatu brzeskiego nie uczyniły niczego, by ze swej strony uhonorować odpowiednio jej osobę za poświęcenie i cierpienie, jakich doznała w związku ze swą działalnością na rzecz niepodległości Polski. Nie było też żadnego sztandaru, ani reprezentacji wojska.
Rodzina i przyjaciele odprowadzający ją w tej ostatniej drodze pamiętają ją już, jako niezwykle ciepłą, ukochaną babcię. Ale trzeba też pamiętać, że dawno temu była to wspaniała, piękna dziewczyna, która swą młodość ofiarowała sprawie Ojczyzny i zapłaciła za to bardzo wysoką cenę, jak wiele jej koleżanek, o których tak pięknie opowiadają słowa utworu „Gdzie są kwiaty z tamtych lat”. Niech te słowa i jej zdjęcie z młodych lat towarzyszą pamięci o Annie Bełkowskiej, która tu w Brzegu odważyła się rzucić rękawicę imperium zła. Niech dobry Bóg odda jej w niebie zasłużony laur zwycięstwa.