Wspomnienia Janiny Diug – Pilichowskiej

Wspomnienia żołnierza Ak, nauczycielki z Drohobycza, która jako łączniczka została wywieziona do sowieckiego łagru w 1945 r.

rys. Feliks Lachowicz

Z dziejów młodzieżowej organizacji Armii Krajowej ”Orlęta” w Drohobyczu

O niepodległą

por. Joanna Diug – Pilichowska, żołnierz AK, nauczycielka

Drohobycz – miasto położone w województwie lwowskim nad rzeką Tyśmienicą ma swoją chlubną kartę w walce o wolność Polski. Od 1772 r. pozostawał pod zaborem austriackim. Zaborca świadomy własnych celów politycznych, choć tolerancyjny, utrzymywał kraj w zaniedbaniach w dziedzinie gospodarki rolnej, rzemiośle i oświacie. Społeczna bieda i nieuctwo niosły w ślad za sobą upadek moralności i patriotyzmu. Władze austriackie skupiały uwagę na bogactwach naturalnych kraju nazywanego Królestwem Galicji i Lodomerii. Od początków dziejów Drohobycza występowała tam obficie sól, którą po wydobyciu z ziemi warzono w warzelniach pobudowanych w tym celu w mieście. Sól stała się znakomitym towarem przetargowym na szlaku bursztynowym od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego. Tu mieściły się sławne żupy solne.

Opodal Drohobycza w Borysławiu odkryto bogate złoża ropy naftowej w Schodnicy, Mraźnicy, Podburzu i innych terenach sąsiadujących. Drohobycz stał się stolicą zagłębia naftowego i siedzibą potentatów naftowych , których wille i kamienice istnieją do dzisiaj. Znajdował się tam również Instytut Przetwórstwa Naftowego. Przetwórstwo znajdowało się w tak zwanych fafabrykach jak „Galicja”, „Nafta” i znanej w całej Europie ”Polmin”.

Na tych terenach przeprowadzał swoje badania znany polski odkrywca Łukasiewicz. Pierwsza lampa naftowa zapłonęła w 1910 r. w szpitalu we Lwowie.

W odległości 1 mili od Drohobycza w Stebniku znajdowała się kopalnia kainitu (od red. – surowiec chemiczny stosowany do nawozów sztucznych). Natomiast tuż za Stebnikiem znajdował się Truskawiec Zdrój – słynny ze swojej „naftusi” – wody źródlanej o zapachu nafty leczącej choroby przewodu pokarmowego.

W patriotycznym duchu

Ogromna rolę odgrywała „Macierz Szkolna” prowadząca oświatę pozaszkolną. Wśród najbiedniejszych krzewiła piśmiennictwo i czytelnictwo, zakładała biblioteki. Duże znaczenie miały Kasy Stefczyka udzielających niskoprocentowych pożyczek małorolnym gospodarstwom na rozwój rolnictwa i rzemiosła, także Konsumy Spożywcze, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”,Drużyny Strzeleckie, chór śpiewaczy „Echo” i inne organizacje.

W drohobyckim Gimnazjum im. króla Władysława Jagiełły  kształcili się m.in. poeta Kazimierz Wierzyński, Władysław Karaszewicz-Tokarzewski, gen. Stanisław Maczek, dowódca dywizji pancernej spod Falaise i Arnhem, Chciukowie Władysław, Tadeusz i Andrzej – harcerz, sportowiec, redaktor i pisarz, autor m.in. „Atlantydy. Opowieść o wielkim księstwie Bałaku”, Ludwik Liszka – odznaczony Krzyżem Virtuti Militari za walkę pod Zadwórzem w 1919 r. z bolszewikami. Miał lat 19 – był uczniem Gimnazjum. Lekarz dr Kozłowski, dyrektor szpitala, który leczył wszystkie dzieci za darmo bez względu na narodowość.

Seminarium nauczycielskie im. Królowej Jadwigi przygotowywało uczniów do zawodu nauczycielskiego. Z tego seminarium wyszła Janina Kreidechówna – harcmistrzyni harcerstwa polskiego.

Harcerstwo Drohobyckie dało wielu wybitnych Polaków. Wspomnę tylko harcmistrza Szczepana Michalskiego zamordowanego w Kijowie, ojca Dominika Orczykowskiego z Wrocławia, gdzie potem kształcił i wychowywał młodzież harcerską.

Młodzież licznie gromadziła się w „Sokole” i podczas narodowych uroczystości, np. w rocznicę Powstania Kościuszkowskiego, Listopadowego czy Styczniowego. Przychodziła na stary cmentarz, by wspólnie jeszcze z uczestnikami powstańczych walk uczcić tamte wydarzenia. Taką postacią, uczestnikiem Powstania Styczniowego był Jan Majewski, którego pomnik był w Drohobyczu.

Przede wszystkim czcili pamięć zrywu o wolność Polski licznie zaciągających się studentów Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły jak i seminarium nauczycielskiego im. Królowej Jadwigi.

Wybuch wojny

Wrzesień 1939 r. zastał polską młodzież w Drohobyczu przygotowaną do obrony kraju. Do mobilizacji stawiła się młodzież męska i żeńska, a przede wszystkim harcerze z Szarych Szeregów.

Pamiętam wrzesień i październik 1939 r. Kiedy polska armia została rozbita przez wojska niemieckie, wielu młodych żołnierzy znalazło się w rozsypce, bez dowództwa, narażonych na ataki ze strony Ukraińskiej Armii „Nachtigal” sprzymierzonej z Niemcami przeciwko Polsce. Tymi żołnierzami zajęła się organizacja harcerska pod dowództwem harcmistrzyni Janiny Kreidocówny. A było to tak: pod koniec października 1939 r. wieczorem zebrały się harcerki pod Krzyżem Powstania Styczniowego odśpiewały hymn harcerski i złożyły przysięgę wierności Ojczyźnie na ręce swej harcmistrzyni.

Na krzyżu zachował się napis, który zachował się do dziś

„Walka o wolność, gdy się raz zaczyna

Z krwi ojca, dziedzictwem spada na syna.

Sto razy wrogów złamana potęgą skończy zwycięstwem”

Juliusz Słowacki

Harcerki po odśpiewaniu pieśni rozeszły się, aby pełnić zadania wynikające z treści przysięgi.

Kurierzy

Były to zadania wówczas trudne i niebezpieczne, tj. przeprowadzanie młodych żołnierzy polskich z rozbitej armii w kraju do Armii Polskiej na Zachodzie.  Najpierw należało dać schronienie, nakarmić i przebrać w cywilne ubrania, a potem dziewczęta odprowadzały swego chłopaka z Drohobycza przez Dereżyce, Hubicze, Tustanowce, Borysław, Ponerle do granicy węgierskiej i tam przekazywały go w ręce umówionego przewodnika. W zimie przebierano żołnierza w białe prześcieradło, tak jak to opisuje w swojej książce „Biali kurierzy” Władysław Chciuk, który w przeprowadzaniu Polaków do Armii Polskiej brał czynny udział.

Tak było na początku wojny, a w 1944 r. dorastała w Drohobyczu już inna młodzież. Podczas okupacji niemieckiej została wznowiona dwuletnia Szkoła Handlowa, która miała przygotować młodzież do pracy dla potrzeb okupanta, jako drugi rzut. Nauka prowadzona była dwutorowo dla Polaków i Ukraińców oddzielnie. Dla dzieci polskich miała znaczenie, ponieważ chroniła przed wywózką na roboty do Niemiec.

Dyrektorką tej szkoły była mgr  Janina Stocka, żona płk. W armii gen. Władysława Sikorskiego. Prócz tych szkół oficjalnie prowadzonych była szkoła tajnego nauczania w zakresie ogólnokształcącym, prowadząca do matury. Do tej szkoły garnęła się młodzież chętnie pomimo niebezpieczeństwa, bo przecież wojna się skończy zwycięstwem Polski i potrzebne jej będą wykształcone kadry kierownicze.  Kierownikiem tajnego nauczania był mgr Zbigniew Moroń, a zastępcą mgr Janina Stocka.

Z tych szkół wyłoniła się grupa młodzieży i utworzyła ramię zbrojne Armii Krajowej pod nazwą „Orlęta”. Inicjatorami byli prof. Radziejowski, prof. Zbigniew Moroń i prof. Dudziak. Dowódcą plutonu „Orląt” został uczeń Feliks Milan, który przyjął pseudonim „Emir”. Zastępcą został Lesław Osmakiewicz, pseudonim „Lister”. Łącznikami byli prof. Radziejewski i prof. Dudziak. Organizacja ta wówczas jeszcze nie wojskowa powstała samorzutnie w drugiej połowie 1942 r. kiedy jej uczestnicy mieli po 12 – 15 lat.

Harcerze w konspiracji

Równocześnie w podziemiu działała organizacja harcerska. Hufce harcerskie podczas okupacji niemieckiej skupiały młode roczniki 1927 – 1930. Kapelanem drohobyckiej organizacji był kapucyn o. Erazm Kondefer.

Organizacja skupiała 21 młodocianych żołnierzy, w tym dwie dziewczyny. Dowódca „Emir” zaprzysiężony przez prof. Dudziaka miał 16 lat. Zadaniem plutonu było organizowanie punktów kontaktowych dowódców drużyn, szkolenie i przygotowanie wojskowe w warunkach konspiracji, a także organizacja i ochrona punktów tajnego nauczania, kolportaż ulotek informacyjnych z nasłuchu radiowego. Do zadań plutonu należało gromadzenie, konserwowanie, reparacja i przechowywanie broni i amunicji, a następnie przekazywanie jej do dyspozycji komendy obwodu, zbieranie informacji o lokalizacji wojsk niemieckich, uczestnictwo w akcjach małego sabotażu, tj. zrywania niemieckich ogłoszeń i rozporządzeń, napisów i godeł, a umieszczaniu antyniemieckich napisów.

Np. w marcu i kwietniu 1944 r. gdy wojska niemieckie ponosiły klęskę pojawił się napis na murze w Drohobyczu ”Niemcy walczą i ponoszą klęski na wszystkich frontach”. Równocześnie pojawiły się napisy o zwycięstwach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, a w sierpniu 1944 r. napisy o wybuchu Powstania Warszawskiego. Należy wspomnieć o oddziaływaniu na młodzież, które miało pobudzać patriotyzm i miłość do zniewolonej Ojczyzny.

W ślad za działalnością patriotyczną młodzież garnęła się do kościołów, które w tym czasie były wielką ostoją wiary i religijności. I tak koło ministrantów skupiało około 60 chłopców dla służy Bogu i Ojczyźnie. Założycielem był ks Leon Telesz, który pochodził z Humnisk koło Sanoka.  Koło to odbywało raz na tydzień zebrania szkoleniowe, w których członkowie plutonu prowadzili prelekcje o charakterze patriotycznym i politycznym. Powiązania te miały na celu kształtowanie postaw młodzieży i przygotowania do służby Bogu i pracy w wyzwolonej Ojczyźnie.

Płacili wysoką cenę

Organizacja plutonu „Orląt” zaprzestała swojej działalności po wkroczeniu do Polski wojsk sowieckich, co jednak nie uchroniło jej członków od aresztowań, sądów i deportacji do łagrów na Syberii, poprzedzonych sądami wojennymi NKWD na obywatelach polskich, za to, że walczyli o wolność Polski przeciwko zaborcy niemieckiemu i jego armii.

26 marca 1945 r. byli sądzeni przez Wojenny Trybunał Wojsk NKWD młodociani członkowie organizacji „Orlęta” w Drohobyczu aresztowani w październiku 1944 r.

Feliks Milan pseudonim „Emir” ur. 1927 r. w Drohobyczu został skazany na 15 lat katorgi. Za-ca Leszek Osmakiewicz ps. „Lister” ur. 1927 r. w Drohobyczu skazany na 15 lat katorgi Razem z nimi osądzono 6 innych młodocianych członków organizacji: Zenon Szandrowski, „Kmicic” ur. 1929 r., Jan Błaszczyk, Janusz Johman, Roman Melchert ur. w 1929 r., Adam Staruszkiewicz, Krzysztof Werner, Alicja Szczepańska, Wanda Dąbrowska, Leszek Bober ps.  „Tuhajbej”, Roman Milah, Jerzy Szafran, Waldemar Olearczyk, Władysław Mściwujewski, Roman Łotocki, Leszek Stasiowski, ps. „Lis”, kskapucyn Erazm Kandeferi Tadeusz Aurzecki, zabrany do wojska jako najstarszy z nich, skierowany w Bieszczady do walki z bandami UPA, tam zamordowany przez nich.

Należy zapamiętać, że podczas ciężkiego śledztwa młodzi ci ludzie umieli dochować wierności przysiędze i nie splamić honoru Żołnierza Polskiego. Zostali wywiezieni na Syberię za koło polarne do Workuty, Koymyna ciężkie roboty. Po zakończeniu wojny i odbytych karach wrócili, ale nie wszyscy. Zmarli z wycieńczenia i głodu Adam Staruszkiewicz, Roman Malchert. A ci, co wrócili mimo upływu lat i utraty zdrowia zabrali się do pracy i nauki dla dobra Ojczyzny.

Kurier Brzeski 16 i 23 maja 1996 r.

 

 

 

 

 

 

Wspomnienia Janiny Diug – Pilichowskiej" />